niedziela, 17 maja 2015

"Greg Zorba", nie mogąc się nadziwić

Co robią Grecy jak się świat wali ?? Tańczą.

Film z 1964 roku Alexisa Zorbasa. Anglik jedzie na Kretę, a przed wypłynięciem poznaje mężczyznę niezbyt młodego, który porzucił żonę i dzieci i wyruszył w podróż. No cóż. Miałam pisać o filmie, ale napiszę właśnie o tym gościu. Na samym początku filmu uznałam go za wariata, idiotę, który pije, tańczy i uważa, że powinien się przespać ze wszystkimi kobietami, bo one tego pragną. Jasne, bo każda by chciała być z siwiejącym staruszkiem, który wydaje się niespełna  umysłowo.




I później swym zachowaniem tego dowodzi. Jednakże, trzeba mu przyznać, że gdy trzeba było pomóc jednej bohaterce i okazać współczucie i opiekę drugiej, stanął na wysokości zadania. Był bohaterski i pełen wyrozumiałości. Choć można go uznać za kobieciarza, był obeznany w kulturze Greckiej i języku. Był dobrym człowiekiem, który jak  Grecy, uważał zabawę za ważny element życia.



No, to teraz weźmy Anglika pod lupę. Na początku wydaje się być rozsądnym i dobrym mężczyzną, jednakże podczas trwania filmu bardzo się na nim zawiodłam. Okazał się człowiekiem o słabym kręgosłupie moralnym. Cóż to za facet, który nie obroni kobiety, mimo, iż twierdzi, że mu na niej zależy. Myślę, że się pogubił w swym życiu. Pobłądził i brnął w to bagno próbując dojść do celu. Nie poświęcę mu więcej uwagi. Jedyne co dodam to, że jak mu się na końcu całe życie zawaliło to  wyjął kij ze swego tyłu, przestał być tak sztywny i olał wszystko. Jednym słowem na końcu sztuki oboje tańczą.


Dziwny film, ale polecam :)


A.